Miejscowość Zlate Hory tuż przy granicy czesko polskiej odwiedziłem z czystej ciekawości, tuż zaraz po przyjeździe do Głuchołaz. W zasadzie miasteczko jak miasteczko, ale ma jedną zaletę.
Bez problemów w miejscowej informacji turystycznej można skorzystać z internetu za jedyne 40 Koron/godzinę.
Być może w Głuchołazach jest jakaś kawiarenka internetowa, ale miałem zdecydowane problemy z jej znalezieniem. Dojazd do Nysy jest znowu trochę kłopotliwy, zarówno ze względu na odległość jak i fakt, że nie potrzebuję internetu na pół dnia, lecz na pół godziny do obsłużenia codziennej korespondencji.
Same Zlate Hory są bardzo sympatyczną miejscowością, ciągnącą się wzdłuż głównej ulicy o sympatycznej nazwie Polska. Pierwszą rzeczą na którą zwróciłem uwagę na figurę świętego Józefa. Zaraz niedaleko mieści się Kościół Wniebowzięcia NMP, tym razem z figurką Jana Nepomucena oraz jakąś drugą z innym świętym, tylko nie wiem jakim. Koło tych figurek rosną olbrzymie kasztany, ale jednak od pewnego czasu z pewnością cierpią na chorobę, która niszczy liście tych drzew w całej Europie.
Sam kościół ma aż trzy wieże, lecz aby je zobaczyć, trzeba stanąć w dalszej odległości by mieć widok z pewnej perspektywy. Ulica przy której stoi kościół oczywiście nazywa się Kostelni. Na pewno zwiedzając Zlate Hory warto wstąpić do muzeum Złota. Za jedyne 20 Koron można zobaczyć, jak żyli i co robili kiedyś miejscowi ludzie. Muzeum mieści się przy głównej ulicy i nikt nie robił problemów z robieniem fotografii oraz filmików.
Jedna salka jest wypełniona rysunkami dzieci z miejscowej szkoły podstawowej, a w piwnicach muzeum można poczuć się jak w kopalni. Jednym z eksponatów jest bowiem prawdziwy wózek górniczy. Zwiedzania jest gdzieś na pół godziny, a przez cały czas byłem jedynym gościem tego obiektu mieszczącego czeskie zabytki. Znawców minerałów może zainteresować mała ekspozycja na pierwszym piętrze tego muzeum. Natomiast ekspertów od dawnych domostw rózne eksponaty z ich wyposażenia.
Wzdłuż głównej ulicy Zlatych Hor jest sporo sklepików oraz knajpek, gdzie można spokojnie zjeść lub pokosztować czeskiego piwa. Jeżeli ktoś ma ochotę je zwiedzić, to serdecznie zapraszam. Odwiedzę je z pewnością nie raz w maju 2012 roku z powodu tego nieszczęsnego internetu, więc na pewno relacji będzie kilka. Niedaleko od Zlatych Hor jest miejsce, gdzie kiedyś wydobywano złoto, tak zwane Zlotorudzkie Mlyny. Warto tam podjechać, stanąć na parkingu przed przejazdem kolejowym i przejść się kwadrans drogą przez las, aby zobaczyć tereny złotonośne nad potokiem.
Poniżej do obejrzenia nieco materiałów graficznych, zarówno filmików jak i fotek tej mieściny.