by Dariusz Kraśnicki
(Wroclaw)
Ciekawe miejsce w Paczkowie: Kościół Warowny
W ostatni dzień majówki 2012, mając Głuchołazy jako bazę wypadową,
musiałem zadecydować o celu mojej wycieczki. Do wyboru były Krapkowice oraz Paczków.
Obie miejscowości były dość ciekawie opisane w moim przewodniku.
Tym nie mniej Paczków zachęcił mnie swoimi murami miejskimi oraz całą masą niezniszczonych przez wojnę zabytków.
Ostateczny wybór padł na Paczków, głównie z powodu większej ilości atrakcji turystycznych,
jak i chęci zrobienia sobie małej przejażdżki po Czechach.
Krapkowice ewentualnie zostały odłożone na przyszły weekend.
Jadąc przez Czechy zatrzymałem się na chwilkę w małej miejscowości Vidnava. Na ryneczku zobaczyłem dwie figury świętych. Jedną Jana Nepomucena,
a drugą kultu maryjnego. Pozostał po tym krótki filmik.
W końcu dojechałem do Paczkowa. Zaparkowałem na uliczce Gabriela Narutownicza, za Bramą Kłodzką, tuż koło ryneczku. Zwykle zwiedzam i kręcę wszystko sam,tym razem jeden miejscowy Dżentelmen zaoferował swoje usługi jako lokalny przewodnik.
Gadał całkiem rozsądnie, więc postanowiłem go zachęcić dodatkowo dwoma paczkami lepszych papierosów.
Zaczęliśmy oczywiście od Ratusza i Rynku, gdzie zostałem wprowadzony w szczegóły
historyczne. Po obejściu ryneczku skierowaliśmy się do ulicy Wojska Polskiego.Po drodze, pomiędzy kamienicami sfilmowałem kościół warowny, pod wezwaniem Świętego Jan Chrzciciela. Jest on bardzo nietypowy, ponieważ nie widać jego dachu.
Widać to dość wyraźnie na filmikach.
W końcu doszliśmy do Bramy Nyskiej, która ostatnio była poddawana jakimś pracom
renowacyjnym, sponsorowanych ze środków Unii europejskiej.Koło Bramy Nyskiej, a tuż przed siedzibą sióstr zakonnych Elżbietanek, sfilmowałem
kolejną figurę Świętego Jana Nepomucena.
Następnym etapem wycieczki był opuszczony poniemiecki cmentarz. Droga do niego wiodła wzdłuż murów obronnych, oczywiście z widokiem na kościół warowny.
Na terenie cmentarza znajduje się zdewastowana kaplica, której wejście jest zakratowane przed wejściem niepożądanych gości. Na tyle kaplicy jest tablica pamiątkowa, ku pamięci wszystkich pochowanych do roku 1945.
Cmentarz wygląda na zaniedbany, nagrobki poniemieckie zostały w większości usunięte, a teren porośnięty drzewami samosiejkami.
Obok cmentarza mieści się paczkowski dom kata. Jest to niewielki budynek z pruskiego muru, w którym podobno kiedyś rezydowali przedstawiciele tej profesji. Wejście jest za darmo. Mieści się tam również informacja turystyczna,
podobna do widzianej w Głuchołazach.
Sama ekspozycja w domu kata jest raczej skromna, więcej pokazująca życie ówczesnych ludzi,
ale na osłodę dostałem broszurkę, w której ten fach został dość szczegółowo opisany. Niestety, czasy były wtedy nieciekawe, a podejrzany o przestępstwo i poddany "fachowemu przesłuchaniu" nie miał szans, aby coś ukryć.
Później wraz z moim przewodnikiem obeszliśmy wzdłuż murów obronnych wszystkie bramy
prowadzące do Paczkowa. Po drodze sfilmowałem były kościółek ewangelicki przy ulicy Staszica
oraz jakąś kamienicę, która wpadła mi w oko.
Również dostojnie wyglądał gmach zespołu szkół w Paczkowie przy ulicy Hugona Kołłątaja.
Oczywiście wycieczka skończyła się z powrotem w okolicach Wieży Kłodzkiej, gdzie miałem
zaparkowane auto. Tutaj pożegnałem się z przewodnikiem, a w pobliskiej knajpce
przekąsiłem coś na obiad. Następnym etapem wycieczki tego dnia był Otmuchów, który został mi polecony przez mieszkańca Paczkowa.