Dojazd z Głuchołaz zabrał gdzieś z pół godziny, trochę zabłądziłem w Prudniku, ale ktoś z miejscowych szybko mi wytłumaczył, jak dojechać.
Krótki pokaz slajdów z Białej:
Powrót do Białej był bardzo miły. Zacząłem od ryneczku i miejsc, na które będąc młodym człowiekiem nie zwracałem w ogóle uwagi. Znajdują się tam dwie typowe dla tego rejonu rzeźby. Jedna chyba świętego Jana Nepomucena,a druga Matki Boskiej.
Z samego ryneczku pamiętałem wcześniej niewiele, ale w pamięci utkwił mi urząd pocztowy oraz apteka. Nie miałem w ogóle wspomnień o gotyckiej wieży tuż obok rynku, którą trudno było wtedy przeoczyć /to samo dotyczyło figur świętych/. Niestety wieża chyba nie jest przeznaczona do jakiegokolwiek zwiedzania.
Chodząc wokół rynku trudno nie zauważyć wczesnobarokowy zamek czy kościół parafialny. Na tyłach kościoła widać wybudowany z kamienia ołtarz Matki Bożej oraz poniemiecką plebanię z czerwonej cegły. Natrafiłem również na szpital Świętej Elżbiety, w którym kiedyś przez chwilkę przebywałem, oczywiście nie jako pacjent, lecz przyjechałem z jakąś kolonistką na konsultację do referencyjnego ośrodka.
Szpital nie zmienił się nic, przynajmniej z zewnątrz. Solidny, typowy niemiecki budynek z czerwonej cegły. Koło szpitala powstało jakieś centrum stomatologiczne i w ten sposób cała medycyna tej miejscowości jest skoncentrowana w jednym miejscu..
Spacerując koło szpitala zobaczyłem w oddali zarysy szkoły, w której kiedyś przebywałem jako wspomniany wcześniej lekarz kolonijny. Oczywiście podjechałem na chwilkę. Nie zmieniła się z zewnątrz, poza wymianą okien na plastikowe. Z oczywistych względów nie wchodziłem do środka. Przedtem była to chyba tylko podstawówka, w chwili obecnej doszło gimnazjum. Być może jest nawet jakieś liceum, bo wisiały plakaty wspominające coś o maturach.
Koło szkoły niestety tylko przejechałem, aby zobaczyć ostatni zabytek /z opisywanych przeze mnie/ a mianowicie wieżę ciśnień na wzgórzu obok miasteczka.
Dojazd nie jest zbyt skomplikowany, ale ostatni odcinek wiedzie zwykłą polną drogą. Sama wieża jest ulokowana wśród ogródków działkowych /powstałych chyba później/.
Ostatni etap dojścia pod wieżę wiedzie wzdłuż granicy pomiędzy polem a tymi ogródkami.Na samej górze znajduje się zegar, niestety zniszczony i obie wskazówki zatrzymały się na godzinie 12.
Według przewodnika, który kupiłem wcześniej ta wieża wodna powstała w 1606 roku. Widać ją w całej okazałości jadąc od strony Prudnika.Na szczęście dachówka wygląda na nieruszoną, co uratowało wieże od całkowitej ruiny czy dewastacji przez warunki atmosferyczne.
Ostatnią ciekawostką którą zauważyłem był jakiś żydowski cmentarz. Niestety wracałem już do domu i nie miałem zbytnio czasu aby tam wstąpić. Według przewodnika, jest to jeden z nielicznych obiektów w tej okolicy. Być może jeszcze raz odwiedzę Białą, to znajdę chwilkę na tą nekropolię.
Reasumując, jeżeli jesteśmy w tym rejonie zwiedzenie Białej ma sens. Kamera filmowa lub aparat fotograficzny pomoże nam kiedyś przy wspomnieniach z wakacji.